Udostępniamy Gazetę Manifową do przeczytania online.
Pobierz plik pełny plik PDF Gazety lub z podstrony Materiały do pobrania.
Poniżej publikujemy naszego tegorocznego Wstępniaka
Wstęp
Cudze granice. Cudze „to niemożliwe”. Cudze „za wcześnie na to”. Cudze „to zbyt radykalne”. Cudze „ale jak Ty to sobie właściwie w praktyce wyobrażasz”. Cudze „społeczeństwo tego nie kupi”. Cudze „tak tylko odstraszy się zwykłe kobiety”. Cudze „oczywiście, jestem za prawami dla osób trans, no ale… Cudze „ale…”. Cudze „nie”.
Cudzym myślom i cudzym oczom chcemy przeciwstawiać bezgraniczność siostrzeństwa i fantazji, która nie zatrzymuje się przed niczym. Podczas dyskusji o temacie tegorocznej Manify, wyszło nam, że właściwie każdy aspekt życia ma granice. Granice, które chcemy stawiać, ale również te, które chcemy przekraczać lub całkowicie znieść. Zaczynając od granicy języka, od tworzenia nowych słów, włączających osoby trans czy niebinarne, czy stosowanie żeńskich form tam, gdzie utarło się, że męska to domyślna. Przez granice cielesności, kiedy same_i chcemy decydować o swoich ciałach, seksualności i tożsamości płciowej, swoim rozmiarze, długości włosów czy stylu ubierania się, ale też o możliwości bezwstydnego powiedzenia nie, kiedy ktoś przemocą tę granicę przekracza; granice absurdu w działaniach państwa, które rzuca kłody pod nogi osobom z niepełnosprawnościami, starszym, dotkniętym bezdomnością czy samodzielnym mamom; absurdu w działaniach kościoła, przesiąkniętych ksenofobią i nienawiścią do wszystkich, którzy nie wpisują się w wizję „prawdziwych polaków” czy też absurdu w działaniach kapitału, gdzie bogaci monopolizują sfery zależne od tego, ile kto ma pieniędzy, które prowadzą do granic wytrzymałości finansowej, szczególnie teraz, w pandemii, która dla wielu z nas jest klatką, kiedy ogromna liczba osób została bez pracy, bez perspektyw, przez co tracą dach nad głową, zdrowie, a nawet życie; które prowadzą do granic klasowych, nierozerwalnie związanych z kapitalizmem i bezgranicznym wyzyskiem – ludzi, Ziemi, zwierząt. Po granice państwowe, które są podstawową formą przemocy i wyzysku i powodują, że przypadek miejsca urodzenia sprawia, że pozostałe granice lub ich brak, mają ogromny wpływ na codziennie życie, kiedy ludzie u tak zwanej władzy decydują czy ktoś jest „legalny” lub „nielegalny”.
Mamy również własne granice, własne klatki i więzienia, a oto kilka z nich:
Antonina: Urodziłam się w klatce, choć początkowo o tym nie wiedziałam. Nauczyli mnie, że tak po prostu jest, a chcieć czegoś więcej mi nie wypada. Gdybym urodziła się kimś innym, to wtedy proszę bardzo. Wolno by mi było marzyć o wielkich sprawach: o zostaniu fizykiem jądrowym albo znanym reżyserem. I było mi tylko trochę smutno, kiedy w szkole nauczyciel powiedział, że mądre kobiety nie idą do polityki, bo w głębi duszy bardzo chciałam zostać wybrana na posłankę. Ale to nic, pomyślałam. Do pewnych rzeczy po prostu się nie nadaję.
Nie zliczę, ile razy w swoim życiu pomyślałam właśnie tak: że się do czegoś nie nadaję. Od kiedy pamiętam, moje, Ja, moje ciało i uczucia nie były do końca moje. Zawsze istniały ograniczenia, zawsze stawiano mi jakieś granice i był ktoś, kto czujnie mnie obserwował, pilnując, bym nie postawiła choćby tylko jednego kroku za daleko. Mówiono mi jak mam się ubierać, zachowywać, co wolno mi robić i czuć, a czego nie, czym powinnam się interesować, a co zarezerwowane jest dla kogoś innego. Czego powinnam chcieć od życia, a czego chcieć mi nie wolno. Kogo wolno mi kochać. Że muszę być miła.
To doświadczenie życia nie swoim życiem, bycia – w pewnym sensie – zakładnikiem społeczeństwa, w którym istniejemy, łączy wiele z nas. Dostrzeżenie, jak gęsto oplatają nas pręty naszych klatek, przynosi pewnego rodzaju ulgę. Już wiemy, że to wszystko, czego doświadczałyśmy i wciąż doświadczamy, wcale nie jest ostateczne i nieuniknione. Zauważamy mnogość wyborów i wszystkie ścieżki, którymi możemy podążyć. Wiemy, że naszą siłę stanowi to, co do tej pory uważałyśmy za swoje słabości. Łapiemy za pręty – okazuje się, że nie są niezniszczalne. Wyciągamy przed siebie dłoń. Ktoś ją łapie. Nie jesteśmy same.
Ania: Ruch feministyczny jest dla mnie przestrzenią, w której i dzięki której mogę bezgranicznie marzyć: o świecie bez hierarchii, wyzysku, nędzy, rasizmu, seksizmu, homofobii i transfobii. Bez Pana Kapitału i bez jego wsparcia w postaci policyjnej pałki. Bez granic, tych rysowanych na mapach i tych, które wkłada się do naszych głów. W tym świecie zarazem „nie” znaczy „nie”, a każde „nie” i każde „tak” wybrzmiewa, bo nie ma już głosów uciszanych i niewysłuchanych. I mogę tak marzyć, nie tylko dlatego, że o taki właśnie świat zabiega feminizm, z którym się identyfikuję. Także dlatego, że dzięki Siostrom, feministkom wszystkich płci, ten świat już istnieje, tu i teraz. Może nie widzisz tego na co dzień, ale Siostry tworzą go, budują, zachowują tak długo, jak się da. W naszych kolektywach, w naszych przyjaźniach, w naszych miłościach, pomocy wzajemnej, w naszych kłótniach, w naszych książkach, piosenkach, w naszej pracy co jakiś czas, wcale nie tak rzadko, na krótszą lub dłuższą chwilę, powstaje i istnieje świat z naszych bezgranicznych fantazji. Można go doświadczyć. Można go współtworzyć.
Można puścić wodzę fantazji. Być realistką, zażądać niemożliwego.
Natalia: Czym dla mnie są granice? Rozumiem je wieloznacznie. Granic często nie widać. Na przykład granice państw na mapie, które uniemożliwiają swobodne przemieszczanie. Granice te, często niewidoczne w terenie, bywają dla niektórych nie do sforsowania i stanowią niewidoczną, choć bardzo odczuwalną granicę. Granice moje, mojego ciała i mojej wytrzymałości również są niewidoczne. I często są forsowane jeżeli nie przez państwo, to przez różne osoby, w tym te, które niedawno jeszcze pewnie nazwałabym bliskimi.
Aśka: Kiedy byłam dziewczynką, nie miałam świadomości, że żyję w klatce. Czułam się wolna. Kiedy zaczęłam dorastać, powoli pojawiły się kolejne ograniczenia. Bardzo szybko dowiedziałam się gdzie są granice, oczekiwania. Co mogę, czego nie mogę. Jakie zachowania są odpowiednie, a jakie nie. Temu wszystkiemu towarzyszyło poczucie wstydu. Potem, pojawiła się przemoc. Największa z klatek jakiej doświadczyłam. Klatka bez wytrychów, bez powietrza, szczelnie zamknięta. Klatka bez wyjścia. Klatka ze szkła. Wolność była nieosiągalna, a strach przed oprawcą, którego widziałam codziennie w domu ogromny. Każdy dzień przypominał mi o tym jaka jestem słaba. Nie mogłam sobie wybaczyć, że nie potrafię znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Mieszkałam w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znali. Było mi wstyd, że doświadczam przemocy i czułam się winna z tego powodu. Wiedziałam, że wszyscy wiedzą, widzą i oceniają. Oceniają mnie, nie oprawcę. Tuszowałam siniaki, robiłam to, co do mnie należy. Szłam dalej. Codziennie. Była niebieska linia. Nie pamiętam już ile razy byli u nas w domu, ile raportów spisali. Na koniec i tak, zwyczajnie wychodzili, życząc „dobrego wieczoru”. Zawsze wychodzili. Zostawiając mnie, bez wyjścia.
Mam wrażenie, że feminizm i siostrzeństwo uratowały mi wtedy życie. Poszłam na WenDo. Zbudowałam wokół siebie przestrzeń, w jakiej powoli zaczynałam czuć się pewnie.
Nie czułam już, że jestem sama. Pewnego dnia, takiego jak każdy, kiedy po raz kolejny rzucił się na mnie, nie czułam już strachu ani wstydu. Klatka zaczęła pękać, a ja już nie chciałam się bać. Czułam siłę. Powiedziałam: „to jest ostatni raz”. Wiedziałam, że to ja jestem ważna, a moje życie jest znacznie istotniejsze, niż to co pomyślą o mnie inni. Chociaż wspomniana sytuacja trwała kilka lat. Tamtego dnia przemoc się skończyła. Skończyła się, bo ja tak postanowiłam. Podjęłam decyzję, że nikt mnie już nigdy nie uderzy, ani nie włoży w żadną z klatek.
Feminizm to siła, by rozwalać klatki. Kiedyś miałam wrażenie, że żyję w jednej z nich zupełnie sama, że nigdy się nie wydostanę i to jest moja wina. Chcę, żebyś wiedziała, że bez względu na to, w jakiej klatce wylądowałaś, nie jesteś winna, nie jesteś sama i nie jesteś słaba. Nie musisz być zawsze silna. W tych klatkach, mimo że osobno, żyją nas miliony. Cokolwiek postanowisz, to będzie Twoja decyzja, Twój głos, który ma znaczenie. Najważniejsze, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama i nigdy nie będziesz.
Karolina: Gdzie jest granica wyzysku? System kapitalistyczny opiera się na wyzysku tych, postrzeganych za mniej wartościowych, na wyzysku ludzi, Ziemi i zwierząt. Ta planeta to jedyna, jaką mamy, a jednak robimy wszystko, żeby ją zniszczyć, przekraczamy granice jej wytrzymałości. Zmiany klimatyczne mają duży wpływ na nasze życie. Globalne ocieplenie nie oznacza, że nagle zimą przestanie padać śnieg, wręcz przeciwnie – w niektórych regionach temperatury zimą są tak ekstremalne, że wkrótce ludzie nie będą w stanie tam żyć. To samo dzieje się w ciepłych strefach, gdzie temperatury się podnoszą, powodują m.in. susze i migrację ludzi z braku możliwości wyżywienia się. A jednak czy każda_y człowiek jest winna_y? Próbuje się nam wmówić, że to przede wszystkim nasza wina, a w rzeczywistości za obecne zmiany klimatyczne odpowiedzialne są głównie wielkie korporacje i posłuszni im politycy, którzy kosztem zysków przekraczają granice wykorzystywania ziemi, wody czy zwierząt. Jedną z głównych przyczyn zmian klimatycznych jest przemysłowa hodowla zwierząt. Obecne uprawy są w stanie wyżywić całą ludzką populację, a jednak są miejsca, gdzie panuje głód. Dlaczego? Bo 3/4 tych upraw jest przeznaczanych na paszę dla zwierząt w przemysłowych hodowlach, które produkują gazy cieplarniane, zużywają wodę pitną i wykorzystują tereny, niszcząc siedliska dzikich zwierząt. Jednak naszymi codziennymi wyborami możemy wymusić na korporacjach i wielkich przemysłach nieprzekraczanie granicy, zza której powrotu już nie ma.
Dlaczego oburzamy się na polowanie na zagrożone gatunki czy pseudohodowle psów i kotów, protestujemy, a nie zauważamy, ile milionów zwierząt jest codziennie okrutnie zabijanych ze względu na nasze upodobania kulinarne? Zwierząt, które tak jak pies czy kot czują ból i chcą żyć bez cierpienia. Gdzie jest granica między cierpieniem a przyjemnością? Nie każdy musi od razu przestać jeść zwierzęta, ale ograniczenie ich spożywania nie tylko zmniejsza ich cierpienie, ale również pokazuje wielkim korporacjom, że nie chcemy grać na ich zasadach, nie chcemy przekroczyć granicy, zza której nie będzie już powrotu, za którą czekają nas jedynie ból, głód i wojny.
Porozumienie Kobiet 8 Marca
Hasło tegorocznej Manify to cytat z: Virginia Woolf, Nawiedzony dom. Opowiadania zebrane, tłum. Magdalena Heydel.