Polish
Miałom duże trudności z napisaniem przemówienia w typowej formie „My chcemy, My żądamy”. Nie tylko dlatego, że jestem raczej z tych samotniczych neuratypasów, ale też dlatego, że nie poznałom nigdy dwóch takich samych queerów, dwóch takich samych feministek, czy też dwóch takich samych osób autystycznych, tak samo z resztą jak nie poznałom dwóch takich samych kotów. W tym wielogłosie, jaki dziś tworzymy, zmuszone więc jestem mówić za siebie – część kolektywu Neuroqueer, ale zasadniczo kot chodzący swoimi ścieżkami.
W swoim imieniu mogę powiedzieć, że w mojej osobistej walce z depresją, wypaleniem autystycznym, myślami samobójczymi i uzależnieniem największą pomocą nie była żadna instytucja. Nie był to kościół, szkoła, policja, kapitalizm, ani psychiatria, a już na pewno nie była to tradycyjna polska rodzina, czyli wylęgarnia traum dla mnie i dosłownie wszystkich bliskich mi osób. Natomiast tym, za co codziennie jestem wdzięczne, jest pozasystemowe wsparcie innych queerów, innych osób uzależnionych, innych neuroatypowych osób samorzeczniczych oraz ogromne dla mnie wsparcie zwierząt pozaludzkich i przyrody. Nie wiem, czy całkowita ucieczka od systemów opresji jest możliwa. Jest mi jednak łatwiej funkcjonować, wiedząc, że moje opcje to nie tylko rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, ale to również realna pomoc jak ta organizowana przez aborcjonistki.
Ze strony Neuroqueeru dokładamy się do tej siatki wsparcia przekazując akcesoria dostosowawcze dla osób neuroatypowych, ale też przypominając, że hasło „Moje ciało, moja sprawa” dotyczy też mózgu, a co za tym idzie żaden instytucjonalny papierek nie powinien za mnie przesądzać o mojej płci i moim neurotypie.
English
I had great difficulty writing a speech in the typical “We want, We demand” form. Not only because I’m rather one of those solitary neuroatypicals, but also because I’ve never met two identical queers, two identical feminists, or two identical autistic people, just as I’ve never met two identical cats. In this polyphony that we are giving today, I am therefore forced to speak for myself – part of the Neuroqueer collective, but essentially a cat walking its own paths.
On my own behalf, I can say that in my personal struggle with depression, autistic burnout, suicidal thoughts and addiction, what was of greatest help for me, was not any of the institutions. It was not the church, school, police, capitalism, nor psychiatry, and certainly not the traditional Polish family, a breeding ground for trauma for me and literally all of my close ones However, what I am grateful for every day is the non-systemic support of other queers, other addicts, other self-advocating neuroatypicals, and the enormous support of non-human animals and nature. I don’t know if complete escape from systems of oppression is possible. However, it is easier for me to function knowing that my options are not only to drop everything and run away to the Bieszczady Mountains, but also the option of real help, such as that organized by abortionists.
On the part of Neuroqueer, we contribute to this support network by providing adjustment accessories for neuroatypical people, but also by reminding that the slogan “My body, my choice” applies to the brain as well, and therefore no institutional paperwork should determine my gender or neurotype in my place.